poniedziałek, 4 czerwca 2012


Dzień trzeci - 66 km


To dopiero drugi nocleg, ale u bardzo ciekawych ludzi –u państwa Szymanków w gospodarstwie agroturystycznym „Pod lasem”. Przyjęli mnie naprawdę dobrze. Byli zainteresowani moją wyprawą. Dostałem kolację mimo, że było już po 22. Rano śniadanie. Dowiedziałem się wiele ciekawych rzeczy o okolicy i nawiązałem ciekawe kontakty. Postanowiłem zmniejszyć tempo a skupić się na blogu, na zdjęciach  i na spotkanych ludziach. Po telefonach od znajomych i wpisach na facebooku wiem, że bardzo wiele ludzi mi kibicuje. Wielu znajomych śledzi zdjęcia i endomondo.
Koło południa dotarłem do Wieruszowa. Tu skorzystałem z zaproszenia pana starosty, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie. Opowiedziałem o mojej wyprawie oraz skorzystałem
z Internetu.
Robert dowiózł mi świeżo zrobione koszulki. Zostały przygotowane specjalnie na moją wyprawę. Widać je na zdjęciach. Zaplanowałem dalsza trasę i nocleg. Będę zmierzał do Stradomi Wierzchniej
A jednak ta wyprawa to coś innego niż moje rajdy…
Tam byłem ja, czas i okolica. Szedłem jak najszybciej aby zrobić te 100 km w dobę.
Szedłem na azymut, walczyłem z czasem, zmęczeniem i często z nocnymi ciemnościami…
Tu jestem ja i mnóstwo ludzi, którzy mi kibicują ale i czekają na zdjęcia i relacje…
Czy dam radę? Chciałbym aby po tej wyprawie pozostał ślad, aby ludzie chociaż trochę zobaczyli i poznali miejsca przez, które idę. Sprzedawcy, u których kupuję wodę albo czereśnie chętnie ze mną rozmawiają. Pod wieczór w Bralinie jakaś miła pani poratowała mnie bardzo szczegółową lokalną mapką, którą odbiła mi na ksero. Dzięki temu szedłem skrótem a mimo to doszedłem na nocleg po północy. Ale dałem radę. Miałem okazję poćwiczyć orientację idąc krętymi leśnymi dróżkami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz