poniedziałek, 18 czerwca 2012

Dzień siedemnasty - 54 km

5.30 jestem na nogach i szykuję się do drogi....
Jak będzie się dzisiaj szło?
Zajazd, w którym spałem super!. Wczoraj mimo późnej pory był ciepły posiłek. Dziś od 6.00 rano kuchnia była czynna tylko dla mnie. Dostałem śniadanie. Między innymi naleśnik z syropem klonowym - pycha...
Wyprawa zmierza ku końcowi, realizm wygrał z marzeniami.
W czwartek będę w Warszawie a potem do domu.
Moja rodzina bardzo się z tego cieszy. Córka nie może się doczekać...
Wszyscy wypytują mnie co jem podczas wyprawy.
Podczas wyprawy całkowicie zmieniłem swoją codzienną dietę. Na co dzień jem dużo nabiału, wolę drugie dania niż zupy, które raczej omijam. Jestem raczej mięsożerny. Jem mało pieczywa.
Podczas wyprawy jem najczęściej zupy. Ubytek wody spowodował, że wolałem pożywienie w płynie.
Co prawda wybierałem zupy gęste i pożywne typu żurek, flaki i gulaszowa.
Najlepiej wspominam flaki w zajeździe "Sylwia" w miejscowości Drzonek.
Jadłem też dużo bułek - czyli białego pieczywa, które na co dzień omijam.
Jadłem także drożdżówki słodkie różnego typu.
Do bułek kiełbasę, kaszankę i pomidory, żółty ser.
Wybierałem kiełbasy i kaszanki regionalne - trafiałem więc na wspaniałe smaki.
Omijałem nabiał, bo bałem się sensacji żołądkowych.
Z owoców tylko banany, jabłka też omijałam.
Jadłem raczej po trochu, małe porcje ale 6 razy na dobę.
Najbardziej jednak smakuje domowe jedzenie jakie jadłem na noclegu u znajomych we Wrocławiu i w Gdyni.
Teraz zaczynam marzyć o domowym jedzeniu.
Im bliżej domu tym większe mam chęci na konkretne ulubione potrawy....
Zjadłbym placek po węgiersku z sosem i wołowinką..... mniam
Podczas wyprawy piję bardzo dużo wody i innych płynów.
Do 6 litrów na dobę. Głównie wodę mineralną, pepsi i soki. 
Piłem też herbatę i kawę.
Jadłospis prosty, ogólnodostępny.
Wymyślne i urozmaicone dania będę jadł w domu.
Tęsknię też za domowymi weekendowymi śniadaniami. Na stole są jajka takie ani twarde ani miękkie, szpinak, wędlina, twarożek ze szczypiorkiem, czasem coś rybnego - śledź z jabłkiem lub pasta rybna no i dżem własnej roboty, pieczywo razowe albo z moich okolic chleb z orkiszem.
Już niedługo.....
Dzisiaj myślę o wszystkim innym tylko nie o marszu. Dzień był gorący, parny i ciężki a ja jestem już zmęczony.
Nogi obolałe, mam problem z piętą, odciskami i pęcherzami.... ale idę.
Dlatego myślami jestem już daleko.... i takie opowieści i myśli biesiadne lepiej mi robią.
Zresztą biesiady przy okazji Euro czy innych spotkań są w Polsce popularne
20.00 wchodzę do Działdowa




Relacja w Radiu Dla Ciebie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz