"Setka po łódzku". Imprezę zorganizowały łódzkie oddziały SKPB i PTTK
(oficjalna strona "Setki": http://www.skpb.lodz.pl/my-w-lodzi/setka-po-lodzku/ )
Bazą rajdu było gimnazjum w Wiączyniu Dolnym.
Azymut reprezentowało 11 osób: 8 pracowników naszej firmy, 1 syn pracownika,
1 były pracownik oraz... 1 kolega byłego pracownika :-)
Na start pierwszej pętli zgłosiliśmy się w pięcioosobowym składzie: Monika, Marcin, Wojtek, Radek i ja. Po sprawnej rejestracji i krótkiej odprawie punktualnie o godzinie 19-tej ruszyliśmy na trasę. Pierwszy odcinek prowadził przez Wiączyński Las.
Po około 3 km trafiliśmy na pierwszy punkt kontrolny (PK). Nakleiliśmy pomarańczowe etykietki na karty startowe i ruszyliśmy drogą wśród pól do kolejnego PK. Wędrując po gruntowej i szutrowej nawierzchni obeszliśmy od strony południowej i zachodniej miejscowość Nowosolna. Na 12 km zlokalizowany był pierwszy PK z obsługą sędziowską. Ania spisała nasze numery startowe, przylepiła nam kolejne nalepki i ruszyliśmy dalej. Kolejne 8 km wędrowaliśmy na zmianę przez lasy, pola i wioski. Drogę oświetlał nam księżyc, który wyłonił się zza chmur. Na skraju rezerwatu Struga Dobieszkowska znajdował się kolejny PK. Odnaleźliśmy go na mostku i po naklejeniu kolejnych etykiet ruszyliśmy dalej. Początkowo szliśmy asfaltem przez Dobieszków, następnie polną drogą i ponownie asfaltem przez Dąbrówkę. Tu, na jednym ze skrzyżowań zgubiliśmy na chwilę drogę, ale po chwili wróciliśmy na właściwy szlak. Po opuszczeniu Dąbrówki dotarliśmy do punktu kontrolnego na 25 km. Nasz czas: 4 godz. 27 min. Tu zaliczyliśmy 20-tominutowy odpoczynek w pięknie wyremontowanym budynku dawnej kuźni. Sędziowie poczęstowali nas kawą i batonami. Następnie ruszyliśmy w kierunku najdalej od bazy zlokalizowanego PK. Idąc przez kolejne wioski po około godzinie dotarliśmy do starej budki przystankowej w Klęku, gdzie odnaleźliśmy kolejne naklejki i ruszyliśmy przez Las Łagiewnicki w kierunku południowym. Po wyjściu z lasu przeszliśmy przez wieś Modrzew i po minięciu ruchliwej szosy Łódź-Stryków dotarliśmy do bunkra, na którego szczycie znajdowały się kolejne nalepki kontrolne. Po kilkunastu minutach dotarliśmy do PK, na którym już byliśmy. Ponownie zostaliśmy przywitani przez Anię, która znowu nas spisała i nakleiła etykietki. Za nami było 40 km. Do bazy ruszyliśmy tą sama drogą, którą poprzednio omijaliśmy Nowosolną. Po dotarciu do szosy zostało nam około 1.5 km do gimnazjum. Monika stwierdziła, że nie ma siły iść i woli ten ostatni odcinek... przebiec. Postanowiłem jej towarzyszyć. Wpadliśmy do bazy
o godz. 4.29 (czas 50 km - 9 godz. 29 min). Po 13 minutach dotarli Marcin, Wojtek i Radek. Koledzy po chwili zastanowienia podjęli decyzję o zakończeniu udziału w rajdzie. Otrzymaliśmy od Darka, szefa rajdu, po czekoladzie:-) Wypiliśmy gorącą kawę i zjedliśmy drobne przekąski. Monika postanowiła wyruszyć na drugą pętlę, ale... po półtoragodzinnej drzemce. Nie zastanawiając się długo poszedłem w jej ślady:-) O godz. 6.30 obudził nas Marcin. Pół godziny wystarczyło na przepakowanie plecaka, odświeżenie się i lekki posiłek. W międzyczasie do bazy dotarli uczestnicy rajdu, którzy zapisali się na dystans 50 km, w tym nasi koledzy: Andrzej z synem Markiem, Adam, Michał, Jacek i Zbyszek. O godz. 7.00 wyruszyliśmy na trasę drugiej pętli. Początkowo szliśmy zwartą grupą, ale już na pierwszych kilometrach rozdzieliliśmy się: Michał ruszył ostro do przodu, za nim Jacek ze Zbyszkiem, potem ja z Moniką, a za nami Adam, Andrzej i Marek. Pierwsze kilometry prowadziły przez Las Wiączyński, gdzie, między innymi, przechodziliśmy obok kolejnego bunkra. Po wyjściu z lasu udaliśmy się na północ w kierunku terenów Parku Krajobrazowego Wzniesień Łódzkich (trasy obu pętli w większości były wytyczone na terenie PKWŁ). Pokonaliśmy kilka dość stromych podejść i zejść. Trudy zrekompensowały nam dalekie krajobrazy, które rozciągały się co chwilę wzdłuż trasy. Na piętnastym km
(65 km setki) zlokalizowany był PK. Tym razem sędzia czekał na nas "pod wiatami"
w Lesie Janinowskim. Organizatorzy ponownie zadbali o ciepłe napoje, owoce
i batony. Po krótkim odpoczynku ruszyliśmy dalej. Początkowo przez piękny bukowy las, następnie przez pola, aż dotarliśmy do wsi Lipka, gdzie mogliśmy podziwiać neogotycki kościół mariawicki. Po kilkuset metrach dotarliśmy do Niesułkowa, gdzie mogliśmy zobaczyć stary, modrzewiowy kościółek katolicki. Następnie udaliśmy się asfaltową drogą pod górę w kierunku wschodnim. Dotarliśmy do lasu, na którego skraju, przy wejściu na cmentarz wojenny z 1914 roku zlokalizowany był PK na 25km (75 km setki). Nakleiliśmy kolejne etykietki i wpisaliśmy sobie czas (godz. 11.54, czyli osiągnęliśmy z Moniką czas od startu 16 godz. i 54 min.). W tym miejscu Monika postanowiła zakończyć udział w rajdzie. Ostatnią ćwiartkę setki pokonałem już sam. A trasa była bardzo malownicza. Początkowo prowadziła przez Las Poćwiardowski, następnie koło drewnianego młyna wodnego, przez wieś Dąbrówka Mała, wzdłuż lasów i pól (rozległe widoki), znów przez las, gdzie po przekroczeniu omszałego mostka:-) dotarłem do PK na 85 km. Tu pod kolejnymi wiatami czekał na mnie sędzia z gorącą herbatą i kolejnym batonem:-) Po krótkim odpoczynku żwawo ruszyłem w kierunku mety. Ostatnie 15 km trasy prowadziło przez lasy i pola. Odcinek cechowały podejścia i zejścia oraz piękne, dalekie widoki. Kilka kilometrów przed metą dogoniłem utykającego Michała. Po upewnieniu się, że da radę o własnych siłach dotrzeć do mety potruchtałem dalej. Metę osiągnąłem o godz. 16.58. Na mecie czekało smaczne i bardzo pożywne "czili". Gorący prysznic przywrócił mnie do życia:-) Potem złapałem pół godziny snu, z którego wybudzili mnie koledzy i koleżanka :-) Po żartobliwej analizie naszego startu udaliśmy się na ognisko, gdzie w miłej atmosferze ogłoszono wyniki, rozdano dyplomy i upominki. Na zakończenie zjedliśmy smaczne kiełbaski i rozjechaliśmy się do domów.
W rajdzie uczestniczyły 62 osoby (w tym 15 kobiet), 38 wystartowało na 100 km, a 24 na 50 km. Setkę ukończyło 10 osób (najszybciej pokonał ją Błażej Skowroński - 15.18), pięćdziesiątkę zaliczyło 17 osób (najszybciej Sabina Giełzak - 5.21).
Imprezę polecam wszystkim miłośnikom długich wędrówek oraz biegaczom ultra. Trasy łódzkich setek są wymagające. Trudności sprawiają częste podejścia i zejścia. Trasa nie jest znakowana i tylko częściowo przebiega wzdłuż szlaków turystycznych. W wielu miejscach można pomylić trasę ze względu na skomplikowane skrzyżowania dróg polnych i leśnych. Aby ułatwić nawigację organizatorzy wyposażają uczestników w opis trasy.
Nasze osiągnięcia:
dystans 100 km (pętla I nocna + pętla II dzienna)
Marcin Sobczak - 50 km w czasie 9 godzin 42 minuty
Wojciech Kamiński - 50 km w czasie 9 godzin 42 minuty
Radosław Pielaciński - 50 km w czasie 9 godzin 42 minuty
Monika Janczura - 75 km w czasie 16 godzin 55 minut
(najlepszy wynik spośród wszystkich kobiet biorących udział w maratonie !!!)
Krzysztof Drożdżyński - 100 km w czasie 21 godzin, 58 minut
dystans 50 km (jedna pętla - na tej samej trasie co pętla II dzienna z setki)
Jacek Grzelak - 50 km w czasie 9 godzin 30 minut
Michał Pająk - 50 km w czasie 10 godzin 24 minuty
Adam Janicki - 42 km w czasie 10 godzin 12 minut
Andrzej Marczak - 35 km w czasie 8 godzin 9 minut
Marek Marczak i Zbigniew Zuchora zakończyli udział na 25 km
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz